Dzień miotu Saarloosków zaczął się od wizyty pani Doktor.
Srawdziliśmy brzuszek Speedy, czy wszystko gra. Dwa maluchy urodziły się z wilczymi pazurami, które dzisiaj zostały usunięte (to dodatkowy pazurek od wewnętrznej strony tylnej łapki).
Calutki dzień było już potem lenistwo: spanie i jedzenie na zmianę.
Speedy jest w dobrej formie, nieco już odespała poród.
Widać, że gorąco jej dokucza, ale maluchom wcale nie jest za ciepło.
*
Od rana najmniejszy piesek był w gorszej formie.
Niedawno odszedł. Tylko dzień życia. Biedny malec.
*
Reszta jest najedzona, ruchliwa, błyszcząca.
Speedy jak każda mama jest zaborcza i troskliwa.
Jutro więcej zdjęć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz